Nowe inwestycje mieszkaniowe bez garaży podziemnych – czy to słuszna droga?

30 listopada 2016

Coraz bardziej intensywny ruch samochodowy to jeden z większych problemów z jakimi muszą uporać się włodarze polskich aglomeracji. Czy konieczność budowy garaży podziemnych kłóci się z ideą promowania miasta bez samochodów?

W polskich miastach, szczególnie wojewódzkich, ruch samochodowy drastycznie rośnie. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2006 roku średnio zarejestrowanych było od 300 do 400 samochodów osobowych na 1000 mieszkańców większych miast. W 2015 roku wskaźnik ten wzrósł aż o 200-300 pojazdów. Dla porównania, w Londynie, Berlinie, Amsterdamie czy Malmö liczba zarejestrowanych samochodów na 1000 mieszkańców nie przekracza 400. To zestawienie ukazuje jak odstajemy od modelu zachodnioeuropejskiego, gdzie nacisk na promowanie miast bez samochodów jest realny i, co ważne, efektywny.

Najważniejszymi konsekwencjami dużej liczby pojazdów poruszających się po miastach są: zanieczyszczenie powietrza, brak wolnych miejsc parkingowych, zablokowane ulice oraz rozjeżdżanie centrów. Ograniczenie ruchu służy temu, aby ludzie zaczęli tam znowu mieszkać, pracować i wypoczywać, a wyjazd do centrum nie był wyzwaniem, lecz zwyczajnym elementem życia miejskiego. W Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku, Rzeszowie i innych miastach, mniej lub bardziej, podejmowane są działania mające usprawnić ruch oraz promować alternatywne środki komunikacji samochodowej. W tym celu rozbudowuje się i modernizuje transport publiczny, tworzy nowe ścieżki rowerowe. W ostatnim czasie zaczynają powstawać parkingi Park&Ride oraz uruchamiany jest system wynajmowania samochodów na minuty. Rozważa się także wprowadzenie opłat za wjazd do centrów największych metropolii.

 

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.