Z Dominikiem Sołtysikiem, wiceprezesem zarządu Orbisu rozmawia Mieczysław T. Starkowski
Mieczysław T. Starkowski: Panie prezesie, 2020 miał być wspaniałym rokiem dla Orbisu. Firma obchodzi bowiem 100-lecie istnienia. Od sześciu lat radzi sobie coraz lepiej.
Dominik Sołtysik: Rozpoczęliśmy ten rok z bardzo dobrymi wynikami i perspektywami dalszego wzrostu. Odnotowaliśmy rekordowe ceny i wysoką frekwencję w naszych hotelach zarówno w Polsce, jak i w Europie Wschodniej. Pandemia sprawiła, że w ostatnich miesiącach nasze otoczenie diametralnie się zmieniło, ale Orbis pozostaje aktywny i z wielką pokorą, ale i optymizmem patrzy w przyszłość.
Generalnie, co to znaczy: dobry hotel?
Ten kryzys potwierdził, że naszą siłą napędową są pracownicy. Dzięki wspólnemu działaniu, zaangażowaniu i profesjonalizmowi dokonaliśmy wielkich rzeczy. Bo również pracownicy tworzą ten dobry hotel. Wielu naszych gości – poza lokalizacją, pięknymi wnętrzami, wyposażeniem pokoi czy ofertą gastronomiczną – wybiera dany hotel właśnie ze względu na ludzi i panującą w nim atmosferę. Niestety, hotelarstwo należy do sektorów najbardziej dotkniętych przez epidemię.
Jakie były wyniki Orbisu w I półroczu?
COVID-19 wstrząsnął branżą hotelarską i turystyczną. Globalne rozprzestrzenianie się wirusa odbywało się z ogromną prędkością i wpłynęło na nasz biznes w niebywały sposób. Rygory sanitarne oraz liczne ograniczenia wprowadzane kolejnymi decyzjami władz poszczególnych państw doprowadziły do całkowitego zahamowania ruchu turystycznego nie tylko w Europie, ale w skali globalnej. Zastosowanie tych środków wpłynęło na wyniki operacyjne i kondycję finansową wielu firm i przedsiębiorstw, w tym także grupy Orbis.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.