Niemiecka jakość. Polacy mogą brać przykład?

28 września 2017

Za trzy miesiące czas przejazdu pociągiem między Berlinem a Monachium ulegnie skróceniu z obecnych 6,5 godziny do 3 godzin i 55 minut. Kosztem 10 mld euro zakończony zostanie ostatni etap jednoczenia Niemiec, zarazem zostanie otwarty jeden z najważniejszych w Europie kolejowych korytarzy transportowych.

Nowa linia kolejowa nazywana przez krytyków tej inwestycji najdroższym metrem w kraju to najważniejsza i najkosztowniejsza inwestycja infrastrukturalna od czasu zjednoczenia Niemiec. Wraz z uruchomieniem na początku grudnia regularnych kursów ICE, diametralnej zmianie ulegnie geografia podróży między północną, południową, zachodnią i wschodnią częścią Niemiec. Nasi zachodni sąsiedzi są znani z tego, że infrastrukturę mają na najwyższym poziomie i pod względem jej budowy i utrzymania mogą być wzorem do naśladowania. Niemcy nie mają w zwyczaju rozpoczynać inwestycji co do których zachodzą poważne wątpliwości o ich sens. Poza spektakularną porażką jaką jest budowa nowego portu lotniczego pod Berlinem, w kraju porządku i umiaru pieniądze podatników są wydawane najczęściej rozsądnie i tam gdzie zachodzi pewność, że uda się osiągnąć zamierzony cel.

Decyzja o przeprowadzeniu gigantycznej inwestycji nazwanej Niemiecka Jedność zapadła w rok po oficjalnym zjednoczeniu Niemiec. Rząd federalny rozpisał na wiele lat i etapów projekt, który miał fizycznie, a nie tylko symbolicznie, zbliżyć do siebie dwa organizmy państwowe, które przez prawie pół wieku były rozcięte Żelazną Kurtyną. Budowa ruszyła już rok później i trwała nieprzerwanie do roku 1999 gdy rząd Gerharda Schroedera zawiesił inwestycję. Przerwa w budowie trwała aż siedem lat i dopiero w 2006 roku, po powrocie chadeków do władzy i zmianie na stanowisku kanclerza, inwestycja rozpoczęła się na nowo.

Najpierw został oddany do użytku odcinek z Monachium do Norymbergi, następnie z Berlina do Lipska i Halle. Budowę newralgicznego (i zarazem najdroższego) odcinka trasy między Halle przez Erfurt w kierunku Norymbergi zostawiono na sam koniec. Inżynierowie musieli sprostać wytrasowaniu 107 kilometrowego szlaku kolejowego przez Las Turyński. Wiązało się to praktycznie z poprowadzeniem większości trasy w tunelach i na wysoko zawieszonych wiaduktach.

 

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.