Nowa Huta przyszłości

08 grudnia 2017

Drodzy Czytelnicy. W dniu 24 listopada opublikowaliśmy na naszym portalu (oraz magazynie Projekt Inwestor) artykuł Sebastiana Książkiewicza nt. projektu Nowa Huta Przyszłości. Nasza Redakcja otrzymała komentarz spółki z prośbą o jego publikację, co niniejszym czynimy. Załączamy również odpowiedź autora.

Link do artykułu

Gdzieś dzwonią, tylko gdzie?

Lubimy, gdy o nas piszą. Nawet wtedy, gdy piszą krytycznie. Nie lubimy, gdy to co czytamy o projekcie „Kraków – Nowa Huta Przyszłości”, niewiele (choćby fragmentami) ma wspólnego z rzeczywistością, jak to ma miejsce w przypadku tekstu pana Sebastiana Książkiewicza pt. „Nowa Huta Przyszłości” zamieszczonego w „Magazynie Projekt Inwestor” (listopad-grudzień 2017).

Wiadomo, że coś się dzieje, wiadomo, że ludzie o tym mówią, wiadomo o wiele więcej niż można wyczytać z kawowych fusów. Niby wszystko jasne, wiadomo nawet gdzie zadzwonić, żeby uzyskać rzetelne informacje na zadany temat. Pytanie tylko – po co? Zdecydowanie łatwiej napisać, że się nie uda i to na podstawie informacji nawet sprzed kilku lat. Otóż, nie wszystko co dzieje się na terenie Nowej Huty, jest „Nową Hutą Przyszłości”. Choć pewnie i temu wyzwaniu byśmy sprostali. Czy to odległość z Poznania do Krakowa sprawiła, że … gdzieś dzwonią, tylko nie wiadomo gdzie?

Przyszłości nie buduje się na marzeniach, dywagacjach, domysłach i spekulacjach, a z lektury tekstu tak właśnie wynika. Nie buduje się też, i to w sposób dosłowny, w ciągu kilku czy nawet kilkunastu miesięcy. Wydaje się też logiczne, że do projektu, który w założeniach ma rewitalizację terenów poprzemysłowych wybrane zostały … tereny poprzemysłowe. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że to jedyne w Krakowie tak wielkie obszary do zagospodarowania.

Tak, są za kombinatem i leżą daleko od centrum (ok. 15 km od Rynku Głównego). Ale przecież jednym z założeń projektu jest stworzenie optymalnych powiązań komunikacyjnych tej części Nowej Huty z innymi dzielnicami. Gdy startowaliśmy – było rzeczywiście fatalnie. Dzisiaj mamy w pobliżu węzeł S7, przebudowywana jest główna oś projektu – ul. Igołomska (DK 79), kończy się remont linii tramwajowej (planowane jest jej wydłużenie), a w perspektywie są jeszcze 3 przystanki Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej.

Logicznym wydaje się również działanie w kolejności – wykup/przejęcie/scalenie gruntów i przygotowanie inwestycji (kto budował najmniejszy nawet dom, wie o czym mowa), a dopiero później rozpoczęcie budowy. Tak jest raczej na całym świecie, w Krakowie i Poznaniu też. Skąd więc zaskoczenie? Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. – bo tak nazywa się spółka koordynująca projekt „Kraków – Nowa Huta Przyszłości” – dysponuje już ok. 50 ha tych terenów. A że wydaliśmy na zakup nieruchomości stosunkowo niedużo – to chyba nie grzech. Oczywiście tych 50 ha to niewiele w kontekście obszaru całego projektu (ok. 600 ha). Kolejnych 100 ha planujemy jednak pozyskać już w przyszłym roku. Nie od razy Kraków zbudowano…

Realizacja projektu rzeczywiście kosztuje. Zakładamy, że w sumie będzie to 6 (a nie 10) miliardów złotych, z czego strona publiczna (w tym Spółka) wyłoży ok. 800 milionów (a nie 2 miliardy) złotych. Głównie na wykup i uzbrojenie terenów. Resztę „wyłożą” inwestorzy. Aktywnie ich szukamy, także podczas międzynarodowych targów nieruchomości.

Jeżeli chodzi fabrykę na 100 hektarach, to w istocie, przedstawiciele Spółki, podczas Targów w Cannes (marzec 2017) nie mogli udzielić bliższych informacji na jej temat z bardzo prostej przyczyny – to jest zupełnie inne przedsięwzięcie, które nie wchodzi w skład projektu „Kraków - Nowa Huta Przyszłości”. I to zapewne owo przedsięwzięcie miał na myśli autor tekstu pisząc, że nie notujemy postępu w rozmowach z ArcelorMittal Poland. Akurat my, na współpracę z właścicielem krakowskiej huty stali, narzekać nie możemy.

Co do zaangażowania lokalnej społeczności, organizacji, inwestorów a także samorządu i wszystkich innych przywołanych w artykule instytucji, to podaję współrzędne naszej siedziby ( 50.071314, 20.049824 ). Podczas wizyty można się także przekonać, że jest nas nieco więcej niż 5 osób. Fakt, bywa że nie wszyscy jesteśmy na miejscu. Trudno zarządzać dużym projektem z pozycji fotela. Jesteśmy tu, gdzie rozpoczęła się budowa Nowej Huty niemal 70 lat temu. Od 36 miesięcy (zaledwie), z olbrzymim zaangażowaniem budujemy „Nową Hutę Przyszłości”, dla mieszkańców, naukowców, inwestorów, dla całego miasta i regionu. Pierwszą łopatę wbijemy pod koniec przyszłego roku.

Anna Waśkowska
Specjalista ds. Promocji
Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A.

 

Odpowiedź autora

Sebastian Książkiewicz
mieszkaniec Krakowa

Z uwagą przeczytałem polemikę do mojego artykułu „Nowa Huta Przyszłości” i muszę stwierdzić, że nasuwają się po tej lekturze dwa wnioski.

Pierwszy tyczy się podstawowego poglądu na to, czym powinna być publicystyka prasowa. Proszę zauważyć, że w „Projekt Inwestor” pełnię funkcję redaktora/dziennikarza/publicysty, a nie „piarowca”. Tematyka, którą poruszam w swoich artykułach  jest subiektywną opinią. Mogą się Państwo nie zgadzać z moim poglądem na ten projekt, ale z polemiki można wnioskować, że oczekują Państwo publikowania na łamach prasy reklamowych laurek. Nie taka jest rola dziennikarza. Mój artykuł został potraktowany chyba zbyt emocjonalne. Pewne sprawy widać z dystansu i trudno być krytykiem projektu w którym się uczestniczy. Moją intencją nie było podważanie pracy i zaangażowania osób, które w tym projekcie pracują. Tak to zostało chyba odebrane, a mój krytyczny stosunek do NHP odnosi się wyłącznie do samego pomysłu i miejsca realizacji projektu. Mam pod tym względem odmienne zdanie niż państwo i pozwolę sobie przy nim pozostać. Jeśli projekt będzie dalej realizowany i zacznie się urzeczywistniać, pewnie jeszcze nie raz poruszymy ten temat na naszych łamach. Być może ktoś inny z redakcji będzie bardziej skłonny docenić budowę nowego fragmentu miasta w tym miejscu.

Drugi wniosek z lektury polemiki to nieuzasadnione założenie a priori na temat mojej słabej znajomości zarówno tematu, jak i Krakowa. Znam bardzo dobrze Kraków, naukowo zajmuję się planowaniem przestrzennym i komunikacją. I choćby z tego względu mogę jeszcze raz napisać, że mam podstawy twierdzić, że projekt pod względem miejsca i formy nie jest dobrze przemyślany. Uważam, że nawet najlepiej wykonywana przez Państwa praca, może nie przynieść wymiernych efektów z przyczyn od Państwa niezależnych. W tym przypadku, za decyzje co i gdzie realizować, są odpowiedzialne czynniki polityczne i przypadek. To urbaniści powinni wskazywać gdzie najlepiej można realizować projekt o takiej skali, a zostali oni niestety poproszeni jedynie o przygotowanie planu dla miejsca już wybranego. Śmiem twierdzić, że do miejsca dorobiono ideologię, którą obecnie przedstawia się jako rzeczowe argumenty. Spektakularna wizja urbanistyczna w takim miejscu ma duży potencjał porażki. Skoro za kombinatem metalurgicznym jest miejsce, to postanowiono zrobić tam Nową Hutę Przyszłości, gdy tymczasem są w tym mieście przestrzenie znacznie bliższe centrum i ważnych ciągów komunikacyjnych, które zasługują na zagospodarowanie. Moim zdaniem miejsce wybrane na nową dzielnicę miasta nadaje się jedynie na lekki przemysł czy logistykę, lecz nie na centra badawcze czy osiedla mieszkaniowe. Kto mieszka w Krakowie ten wie dlaczego. Na działkach w Branicach nie da się zbudować nowego miasta, ponieważ te działki z wielu względów nigdy atrakcyjne nie będą. Uważam, że zaklinaniem rzeczywistości są mrzonki o dobrym skomunikowaniu tego terenu z centrum Krakowa. Jedyną rzeczą, która by mogła zachęcić firmy wysokich technologii i pracowników do pracy czy mieszkania w tym miejscu, byłby szybki i akceptowalny pod względem komfortu transport publiczny. Jedna linia tramwajowa, która w odległej przyszłości może tam być dociągnięta, nie spełni tych warunków. Metro jest wciąż w sferze marzeń i jeśli nawet powstanie, to nie dotrze do terenów położonych za kombinatem. Szybka Kolej Aglomeracyjna również nie ma w przewidywalnym czasie planów tworzenia linii w tamtym kierunku.

Kwestia rozbieżności kwot do tej pory zainwestowanych i planowanych jeszcze do zainwestowania, jest tak naprawdę mało istotna. Różne do tej pory sumy przewijały się w prasie, a dwukrotna próba kontaktu z Państwa biurem okazała się bezowocna. Ale właśnie to być może dobrze świadczy o Państwa spółce, ponieważ jak czytam w polemice, praca często wykonywana jest w terenie. Istotą rzeczy jest jednak sam pomysł na nowe miasto akurat w takim miejscu.  

Na koniec należałoby może jeszcze wspomnieć (czego rzeczywiście nie wyjaśniłem w swoim artykule) o bardzo „oryginalnym” pomyśle próby realizacji na tym obszarze, konkurencyjnej względem projektu Nowa Huta Przyszłości, koncepcji o nazwie Nowa Huta 2. Za opisany w artykule projekt odpowiada UMK, natomiast druga koncepcja jest efektem współpracy Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego i koncernu Arcelor Mittal. Oficjalnie, według polityków, projekty mają się uzupełniać, a w praktyce są dla siebie konkurencją zarówno w pozyskiwaniu budżetowych środków pieniężnych, jak i w przyciąganiu inwestorów. Ale w kraju, w którym przecież potencjał porozumienia na jakiejkolwiek płaszczyźnie jest bliski zeru, to chyba nikogo ten fakt tutaj nie dziwi.

 

 

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.