Strategiczny przekop. Rosji to się nie spodoba

22 sierpnia 2017

Prawdopodobnie za pięć lat Polsce przybędzie jedna wyspa w obrębie Zatoki Gdańskiej, a podupadły, praktycznie odcięty od Morza Bałtyckiego port w Elblągu zyska szansę na drugie życie.

W przyszłym roku Polska ma zacząć czteroletnią inwestycję związaną z budową kanału w poprzek Mierzei Wiślanej. Kanał ma mieć 1,3 km długości, 60 metrów szerokości i pięć metrów głębokości, co pozwoli wpływać na wody Zalewu Wiślanego pełnomorskim statkom. Nad kanałem mają być przerzucone dwa mosty zwodzone, które pozwolą na praktycznie niezakłócony ruch drogowy wzdłuż mierzei. Droga wodna z Elbląga w kierunku Morza Bałtyckiego ulegnie skróceniu o 90 km. Całkowity koszt inwestycji ma wynieść 880 mln zł i ma być w całości pokryty ze środków własnych, ponieważ Polska nie ma co liczyć na pozyskanie na ten cel środków unijnych.

Inwestycja o strategicznym znaczeniu ma tylu swoich zwolenników co przeciwników, a opinie ekonomistów i ekologów są często bardzo rozbieżne co do ekonomicznej zasadności budowy i skali negatywnego wpływu na morskie środowisko Zalewu Wiślanego. Konsensus można znaleźć jedynie w przypadku rozpatrywania sensu tworzenia przekopu pod kątem politycznym. Pomijając wszelkie koszty budowy, niezaprzeczalnie możliwość uniezależnienia się do kaprysów Federacji Rosyjskiej w kwestii swobody żeglugi przez jej wody terytorialne, jest warta rozpatrzenia. Niezaprzeczalnie obecna sytuacja gdy kraj należący do UE i NATO musi każdorazowo prosić o pozwolenie wpłynięcia na swoje wody terytorialne przez jednostki straży przybrzeżnej, ma znamiona absurdu.

 

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.