Życie w bezkresnym mieście

08 stycznia 2019

Jak będzie wyglądał świat w 2050 roku, gdy 75% ludności będzie żyło w miastach?

Obecnie połowa z 7 miliardowej populacji naszej planety żyje w miastach. Znaczna część światowego PKB jest inwestowana w produkcję energii i pozyskiwanie zasobów naturalnych tak, aby zmieścić masę nowych mieszkańców miast. Gwałtowna rozbudowa aglomeracji będzie miała coraz większy wpływ na równowagę ekologiczną Ziemi i jakość życia. Wielkie zurbanizowane obszary, przyciągające rzesze ludzi poszukujących nowych możliwości, będą wciąż produkować, konsumować i zatruwać środowisko bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Proces urbanizacji rozpoczął się na przełomie XIX i XX wieku. Był to czas wielkiej rewolucji przemysłowej, kiedy – jednak w znacznie wolniejszym tempie niż obecnie – zaczęły powstawać pierwsze duże zespoły miejskie, takie jak Nowy Jork czy Londyn, który stał się pierwszym miastem z liczbą ludności przekraczającą milion. Dziś ta liczba nie robi żadnego wrażenia, nie tylko ze względu na obecne rzędy wielkości liczby mieszkańców miast, lecz także ze względu na tempo przyrostu populacji miejskiej. W Lagos, Dehli i Dhace co roku przybywa 300 tys. mieszkańców, głównie zasiedlających substandardowe slumsy. Mumbai, którego połowa mieszkańców żyje w Dharavi (największym slumsie świata), w niedalekiej przyszłości zdystansuje Tokio i Meksyk i zostanie najludniejszym miastem świata.

Rzeczywistość nie napawa optymizmem. Miasta stają się coraz bardziej przestrzennie podzielone, bardziej aspołeczne i destrukcyjne. Rządy, instytucje publiczne i sektor prywatny starając się temu zaradzić, próbują poprawiać warunki życia, nie rozumiejąc istoty problemu. W Stambule rząd rozpoczął projekt budowy trzech milionów mieszkań, które mają powstać w przeciągu najbliższych 20 lat. Rzędy ciągnących się po horyzont, mdłych 20-piętrowych wieżowców otoczonych oceanem asfaltu, przypominają projekty mieszkaniowe, którymi zostały oszpecone miasta w Europie i w Stanach Zjednoczonych w połowie ubiegłego wieku. Ze względu na swą dysfunkcjonalność społeczną, w naszej części świata tego typu obszary są coraz częściej rewitalizowane lub burzone, jednak te same błędy popełniane są po raz kolejny, tyle, że w innych częściach świata. Swój marsz ku samodestrukcji kontynuuje São Paulo, w którym urbanizacja sprawia, że dojazd do centrum może zajmować nawet cztery godziny, a każdego dnia rejestruje się 1000 nowych samochodów.

Obecnie 53% populacji ludzkiej zamieszkuje mniej niż 2% powierzchni Ziemi. Na obszary miejskie przypada 80% globalnej produkcji gospodarczej, 70% światowego zużycia energii i około 75% emisji CO2. Do roku 2050, 75% mieszkańców planety będzie skoncentrowanych w miastach, z czego znaczna część w wielkich, kilkunasto- i kilkudziesięciumilionowych, masowo zurbanizowanych regionach. Ze względu na wysokie wskaźniki przyrostu naturalnego i migracji, miasta Afryki, Azji i Ameryki Południowej będą się nadal rozrastać. W zależności od regionu świata, występują różne problemy. Świat zachodni, poindustrialny, zmaga się z nową sytuacją będącą następstwem gospodarczej restrukturyzacji i z kurczeniem się populacji, co również nie jest korzystne. Berlin, Mediolan czy Moskwa musiały dostosować się do nowej demograficznej sytuacji, podczas gdy w Nowym Jorku, Los Angeles i Londynie, spadek przyrostu naturalnego zbilansowany został przez napływ zagranicznych imigrantów.

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.