O ile zdrożały mieszkania na rynku deweloperskim? Jakich podwyżek możemy spodziewać się w najbliższym czasie? Jakie czynniki będą miały decydujący wpływ na wzrost cen ofertowych? Sondę przeprowadził serwis nieruchomości Dompress.pl.
Dariusz Niedośpiał, prezes zarządu LC Corp S.A.
O ile w latach 2013-2016 można było mówić o umiarkowanym wzroście cen, o tyle rok 2017 i 2018 jest pod tym względem zupełnie inny. Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny mieszkań wzrosły średnio o 10 proc., a w Trójmieście, czy Wrocławiu nawet o 17-18 proc. Zakładamy, że w tym roku będzie podobnie, chodź trudno prognozować, czy podwyżki wyniosą 5, 10, czy 20 proc. Ceny mieszkań w Krakowie czy Warszawie są wciąż o 20 proc. niższe niż 10 lat temu. Przy czym, nastąpił wzrost średniego wynagrodzenia o 70 proc., a inflacja wyniosła około 20 proc.
Bez wątpienia sytuacja na rynku nie sprzyja utrzymaniu aktualnych cen mieszkań. Przy dużym popycie, mieszkań na rynku brakuje. Patrząc na obecne tempo sprzedaży i zakres dostępnej oferty, wystarczą dwa kwartały na upłynnienie oferty rynkowej, a w roku 2012 potrzeba było na to średnio 8 kwartałów. Deweloperzy mają trudności z rozpoczęciem nowych projektów, co jest pokłosiem ograniczonej podaży gruntów, jak i przeciągających się procedur administracyjnych. Dodatkowo mamy silny wzrost kosztów budowy, będący efektem wzrostu płac, kosztów materiałów, ale i trudności związanych ze nalezieniem wykonawcy.
W tym miejscu warto zaznaczyć, iż wykonawcy kontraktujący budowę trwającą 15-20 miesięcy uwzględniają dalszy wzrost kosztów, co dodatkowo podraża koszt inwestycji. Sytuacji nie poprawi nowelizacja ustawy deweloperskiej, wprowadzająca wymóg zamkniętego rachunku powierniczego lub też ubezpieczenia. To dodatkowo podniesie koszty realizacji nowych projektów, utrudni działalność mniejszym firmom, a tym samym wpłynie na ograniczenie podaży.
Michał Melaniuk, dyrektor zarządzający Cordia Polska
Podwyżki cen mieszkań są wypadkową wielu czynników. Deweloperzy doznają turbulencji z uwagi na wzrost kosztów wykonawstwa oraz materiałów budowlanych. W ostatnich latach inwestorzy byli przyzwyczajeni do tego, że koszty były stabilne, z uwagi na to, że wynagrodzenia podwykonawców i ceny materiałów były łatwe do skalkulowania. W ostatnich miesiącach nastąpił dynamiczny wzrost kosztów budowy, co może się przełożyć na opóźnienia, a tym samym wzrost cen samych mieszkań. Przyczynią się do tego również wysokie ceny gruntów, których w wielu miastach brakuje.
Dodatkowo, likwidacja otwartych rachunków powierniczych zmusi deweloperów do finansowania inwestycji ze środków własnych bądź z kredytu. Firmy nie będą mogły korzystać ze środków wpłaconych przez klientów w trakcie realizacji budowy. Wpłynie to drastycznie na ceny nowych mieszkań, które wzrosną ze względu na wyższe koszty ponoszone przez deweloperów przy realizacji inwestycji. Szacujemy, że wzrost cen mieszkań będzie oscylował na poziomie 5 proc. kwartalnie.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.