Fragment miasta

31 maja 2016

W Krakowie tak jak i w wielu polskich miastach, boom inwestycyjny często nie idzie w parze z jakością urbanistyki. Chaos był, jest i niestety chyba jeszcze długo będzie nieodzowną częścią pejzażu naszych miast. Dla tego warto zwracać uwagę na inwestycje, w których widać starania dewelopera nie tylko o upchnięcie na danej działce maksymalnej możliwej do zrealizowania PUM, lecz również o ład przestrzenny.

Kraków przeżywa obecnie wielki boom budowlany. Co miesiąc rozpoczynają się kolejne inwestycje, zarówno biurowe jak i mieszkaniowe. Nie ma jakiegoś szczególnie wyróżniającego się obszaru, szczególnie poddanego presji inwestycyjnej, choć są oczywiście dzielnice, w których buduje się najwięcej. Do takich miejsc można zaliczyć np. Zabłocie, dawną przemysłową dzielnicę, która na przestrzeni ostatnich lat przeszła wielką metamorfozę. Miasto rozwija się dość równomiernie. Sukcesywnie pod inwestycje są zajmowane puste tereny, których wciąż sporo można znaleźć zarówno w śródmieściu, jak i na obszarach położonych bardziej peryferyjnie względem centrum. Nie jest to oczywiście jakaś przemyślana strategia miasta. Kraków ma to szczęście, że deweloperzy nie są skorzy do przeprowadzania wielkich, monokulturowych inwestycji i raczej nie ma obawy by w Krakowie pojawił się taki problem jaki ma miejsce w Warszawie, gdzie na Mokotowie powstało wielkie centrum biurowe, wyludniające się całkowicie w godzinach popołudniowych. Sytuacja w Krakowie poniekąd jest skutkiem ogromnego rozdrobnienia i skomplikowanej sytuacji prawnej większości gruntów w tym mieście. Wielkich pustych terenów z uregulowanym stanem własności, należących do jednego lub kilku, a nie - jak to najczęściej bywa – do kilkuset właścicieli, jest tutaj bardzo mało.

Ta sytuacja ma dobre i złe strony. Nie powstają taśmowo wielkie monokultury, zabudowane po horyzont wyłącznie blokami czy biurami. Z drugiej strony, taka sytuacja prowadzi często do patologii takich jaka ma miejsce na wielkim krakowskim osiedlu Ruczaj, na którym każdy deweloper działa w myśl zasady: wykupić kawałek terenu, zbudować i zapomnieć. To stworzyło i stwarza wielki chaos urbanistyczny i prowadzi do paradoksalnej sytuacji, w której wciąż rozrastającą się, młodą i wielką dzielnicę mieszkaniową, należało by już zacząć rewitalizować.

 

Treść znajduje się w archiwum

Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.