Plac Zamkowy - Businness with Heritage, nowy biurowiec w sercu stolicy, z pewnością zna każdy, zarówno przejezdny, jak i warszawiak z dziada pradziada. Każdy ma też wyrobioną opinię o jego architekturze. Dostrzeżmy w tym plusy: to dobrze, kiedy o architekturze się dyskutuje. A projekt obroni się sam.
W architekturze lubimy prostotę. Przede wszystkim prostotę w jej interpretacji. Niewpisujące się w jasno sprecyzowany nurt podejście architekta, rozwiązania, które trudno nam przyporządkować do konkretnego hasła i wcisnąć do konkretnej szufladki, uwierają. W końcu wszyscy stajemy się krytykami sztuki, oceniamy z wielką łatwością, a zagadnienia związane z architekturą, choć zdawałyby się neutralne, traktujemy bardzo emocjonalnie. Jak jest z biurowcem Plac Zamkowy – Businness with Heritage, inwestycją, która od niemal samego początku budziła spore kontrowersje?
Plac Zamkowy – Businness with Heritage powstał zaledwie 100 m od kolumny Zygmunta III Wazy i Zamku Królewskiego, w narożniku ulicy Miodowej, Senatorskiej i Podwale. W jego bezpośrednim sąsiedztwie mieszczą się piękne pałace Branickich, Małachowskich i Biskupów Krakowskich. Na dwóch podziemnych kondygnacjach obiektu znajduje się parking, na czterech naziemnych zaś (w tym jednej na poziomie dachu) część użytkowa. Parter przeznaczono na lokale handlowo-usługowe, zostanie otwarta tu też restauracja z widokiem na plac Zamkowy, większość powierzchni zajmą jednak biura.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.