Lata 70-te minionego wieku nadal wzbudzają sentyment u wielu Polaków. Ta ocena „gierkowskiej dekady”, wiąże się między innymi z krótkotrwałą poprawą warunków życia (lata 1971 - 1975). Trzeba również pamiętać, że wiele osób mile wspominających tamte lata, właśnie wtedy otrzymało swoje pierwsze mieszkanie. Był to efekt ofensywy inwestycyjnej, która skutkowała pojawieniem się blokowisk z wielkiej płyty. Warto sprawdzić, czy pod względem liczby budowanych mieszkań, lata 70-te rzeczywiście były czasem rekordów.
W „gierkowskiej dekadzie” na znaczeniu zyskały spółdzielnie mieszkaniowe
Analizując gospodarkę mieszkaniową PRL-u, musimy pamiętać o ogromnej presji demograficznej. Wyniki spisu powszechnego z 1950 roku wskazują, że wówczas polskie lokale i domy zasiedlały niecałe 24 miliony osób. Dwadzieścia lat później, populacja Polski wynosiła już prawie 32 miliony. W latach 60 - tych udało się zwiększyć liczbę polskich mieszkań (lokali i domów) o 15%, ale takie zmiany nie satysfakcjonowały społeczeństwa. Dlatego polityka mieszkaniowa była jednym z priorytetów podczas rządów pierwszego sekretarza ze Śląska.
Archiwalne dane GUS-u wskazują, że od 1970 r. do 1979 r. rzeczywiście miał miejsce wyraźny wzrost liczby lokali i domów oddawanych do użytkowania (1970 r. - 194 200, 1979 r. - 284 200). Pozytywna zmiana dotyczyła głównie lokali spółdzielczych. Liczba tych mieszkań wzrosła kosztem lokali komunalnych i zakładowych (patrz poniższy wykres).
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.