Organizacja wielkich imprez sportowych budzi liczne kontrowersje. Z jednej strony dostrzega się w nich wielką szansę na promocję miasta-organizatora w skali globalnej, z drugiej strony coraz częściej zauważalne się problemy, związane z realizacją inwestycji sportowych o gigantycznej wręcz skali, które często służą jednemu wydarzeniu.
Oczekiwania tego rodzaju wynikają z napływu dużej liczby turystów oraz z często pojawiających się w mediach na całym świecie informacji o danym miejscu – najczęściej ukazywanym jako atrakcyjne i otwarte na przyjezdnych. Trudno o lepszą reklamę, a przede wszystkim o szerszy zasięg promocji. Biorąc pod uwagę koszty takich inwestycji (zarówno te w wymiarze finansowym jak i społecznym) a także presję środowiskową, z którą często wiąże się ich realizacja, coraz trudniej jest przekonywać mieszkańców tych miast do ubiegania się np. o zaszczyt organizacji olimpiady.
Najlepszym przykładem jak bardzo wymienione wcześniej wątpliwości dochodzą współcześnie do głosu, były losy kandydatów do wyboru lokalizacji zimowej olimpiady, która odbędzie się w 2022 roku. Z wyścigu o prawo do organizacji wycofały się takie miasta jak Oslo, Sztokholm, Kraków i Lwów. W kontekście ośrodków środkowoeuropejskich można uznać to za swego rodzaju akt rozsądku – chociaż w przypadku Krakowa należy raczej mówić o blamażu władz miasta oraz osób i instytucji, które próbowały dążyć do tego przedsięwzięcia przy silnym sprzeciwie społeczności lokalnej. Jednak w przypadku Oslo i Sztokholmu, czyli bardzo bogatych miast, dobrze przygotowanych pod względem infrastrukturalnym, gest ten stanowi dobitny sygnał, że rozmach z jakim dąży się do pełnienia funkcji organizatora megawydarzeń przekroczył granice rozsądku. Dla miast, którym nieobce są idee zrównoważonego rozwoju, taka rola przestała kojarzyć się jako źródło wielkich korzyści, teraz przede wszystkim funkcjonuje w świadomości jako wielki problem. W efekcie pojawili się kandydaci zupełnie nieprzygotowani do tej roli. Rozstrzygnięcie nastąpiło między dość osobliwymi kandydaturami. Do wyboru pozostały bowiem ośrodki w żaden sposób nie kojarzone ze sportami zimowymi, czyli kazachskie Ałmaty oraz Pekin, który ostatecznie uzyskał prawo do organizacji olimpiady. Oba te miasta reprezentują państwa objęte nieustanną krytyką za de facto niedemokratyczny system rządów, który zdaje się być sprzeczny z ideałami sportu. Najwyraźniej ta sprzeczność kończy się w chwili gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze oraz wielka polityka. W podobnej atmosferze Rosja zyskała prawo do organizacji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej a wcześniej zimowej olimpiady w Soczi.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.