Z Jakubem Zielińskim, liderem zespołu doradztwa ds. środowiska pracy w firmie doradczej JLL rozmawia Mieczysław T. Starkowski
Mieczysław T. Starkowski: Człowiek jest istotą społeczną, a więc przeważnie pracujemy w zespołach. W ten sposób uzyskujemy lepsze rezultaty.
Jakub Zieliński: To prawda, dlatego dla wielu osób, zwłaszcza mieszkających w pojedynkę, home office oznacza przymusową izolację. Potwierdziło to nasze badanie, w którym prawie trzy czwarte respondentów jednoznacznie stwierdziło, że odczuwa silną przynależność do swojej organizacji pracując z biura, podczas gdy będąc w domu tak samo uważa jedynie 45 proc. ankietowanych. Podobny odsetek wskazał też, że praca w biurze wśród innych osób pozytywnie wpływa na ich poziom motywacji. Ponadto, odpowiednio 87 i 75 proc. respondentów pozytywnie ocenia współpracę z kolegami i klientami w biurowej rzeczywistości. Natomiast pracując zdalnie – jedynie 47 i 46 proc.
Jesteśmy przyzwyczajeni do biura jako przestrzeni wyznaczonej i zorganizowanej przez pracodawcę. Tymczasem od około trzech miesięcy wiele osób pracuje we własnych mieszkaniach. Jakie są reakcje pracowników i pracodawców na tę sytuację?
Brak codziennego i bezpośredniego kontaktu z kolegami z pracy, spontanicznych rozmów, możliwości zadania krótkiego pytania w open space czy szybkiej służbowej kawy, jest dla nas na dłuższą metę frustrująca. Ale wdrożenie zdalnego modelu pracy było absolutną koniecznością. A dzięki temu, że większość firm miała odpowiednie zaplecze technologiczne albo szybko wprowadziła odpowiednie rozwiązania IT, mogła być zachowana ciągłość biznesowa. Po trzech miesiącach możemy powiedzieć, że ten międzynarodowy test home office zdaliśmy bardzo dobrze. Dzięki temu pracodawcy powinni w przyszłości dopuszczać wprowadzanie pracy zdalnej w swoich firmach, traktując ją jako komplementarną w stosunku do pracy z biura.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.