Z Władysławem Grochowskim, prezesem i Marcinem Walkowiakiem, administratorem Fortu VI w firmie Arche rozmawia Mieczysław T. Starkowski
Mieczysław T. Starkowski: Panie prezesie, Pana firma Arche kupiła Fort VI będący częścią dawnej Twierdzy Poznań. To bardzo ciekawy przykład sztuki wojennej. Na czym polega jego wyjątkowość?
Władysław Grochowski: Fort VI w Poznaniu jest wyjątkowy z kilku względów. Przede wszystkim jest zachowany w bardzo dobrym stanie. Oglądaliśmy wiele fortów: w Warszawie, Mławie, Przemyślu i innych miastach. I tak dobrze zachowanego obiektu tego typu jeszcze nie widziałem. Miał on szczęście do zarządzających i opiekunów, głównie pana Marcina Walkowiaka. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem.
Marcin Walkowiak: Fort VI w Poznaniu jest najlepiej zachowanym obiektem tego typu w Europie. Do 2005 roku był w posiadaniu wojska i mieściły się w nim magazyny amunicji. Obiekt był cały czas strzeżony i dzięki temu nie został zdewastowany. Zachowało się wiele oryginalnych elementów pancernych, także mury są w dobrej kondycji. Z pewnością unikalne jest stanowisko obserwacyjne o wadze 56 ton, znajdujące się w najwyżej położonym punkcie fortu.
Arche ma doświadczenie w renowacji zabytkowych budynków.
Władysław Grochowski: Staram się mieć w kolekcji różne zabytki. Często kupujemy budynki opuszczone, po przejściach, pożarach, których inni nie chcą. I dajemy im drugie życie. Na przykład zamek w Janowie Podlaskim, pałac w Łochowie, fabrykę papierosów w Łodzi, dwór Uphagena w Gdańsku, klasztor we Wrocławiu, cukrownię w Żninie, koszary w Górze Kalwarii. Ale fortu jeszcze nie mieliśmy.
Od dawna szukamy historycznych obiektów. To moja pasja. Chciałem to robić już po studiach, za komuny. Ale wtedy nie było na to szans, bo istniały komisje, przydziały, a poza tym nie miałem pieniędzy. Obecnie nie sztuka kupić taki obiekt, bo często nie są one bardzo drogie. Rzecz w tym, by mieć pomysł na nowe funkcje i pieniądze na realizację.
Od kilku lat Pana firma buduje też mieszkania. Dzięki temu może Pan inwestować w zabytki.
Władysław Grochowski: Zaczynaliśmy od budowy mieszkań, już ponad trzydzieści lat temu. Wtedy wystarczały stosunkowo niewielkie pieniądze.
Pierwsze 24 domy szeregowe wybudowane zostały przy zainwestowanym przez nas kapitale w wysokości 100 tysięcy złotych. Wystarczyło na dokumentację. Za grunt przekazaliśmy po wybudowaniu 4 domy, a budowę finansowali nam zaliczkowo przyszli nabywcy. Wybudowaliśmy dotychczas około 8 tysięcy domów i mieszkań, głównie w Warszawie, ale także w Konstancinie-Jeziornej, Piasecznie, Łodzi. Mieszkania mają zwykle podwyższony standard, czasem wykończone i umeblowane w świetnych lokalizacjach, na przykład w Warszawie to Mokotów i Ursynów, w Piasecznie i Konstancinie centra miast. Zarabialiśmy przy tym bardzo dobrze, co pozwoliło mi poświęcić się wspomnianej pasji, czyli inwestowaniu w zabytki.
Wróćmy do Fortu VI. Obiekt bardziej znany jest pod swą pierwotną nazwą Fort Wilhelma von Tietzena, choć w 1931 roku przemianowano go na Fort kapitana Kazimierza Mielęckiego. Proszę przypomnieć jego historię.
Marcin Walkowiak: Obiekt powstał w 1883 roku, a cała budowa zajęła tylko 4 lata. Jest jednym z 18 fortów otaczających pierścieniem miasto Poznań, które miało wówczas status twierdzy. To najwyżej położony ze wszystkich fortów. Ze względu na rozwój artylerii, już dwa lata po zbudowaniu, Fort był modernizowany. Wzmocniono strony, dosypano warstwy ziemi, przebudowano kaponierę czołową i zainstalowano pancerne stanowisko obserwacyjne. Gdy okazało się, że armaty wystawione w forcie są zbyt łatwym celem, wyprowadzono je na skrzydła, a sam obiekt stał się schronem dla załogi i amunicji.
W okresie międzywojennym, już pozbawiony strategicznego znaczenia, był wykorzystywany jako mieszkalny – dla rodzin oficerów Wojska Polskiego. W czasie II wojny światowej, gdy wysiedlono lokatorów, znajdowały się tam magazyny materiałów wojennych i punkt przeładunkowy, z którego trafiały one na front wschodni. Po wojnie armia radziecka wywiozła wszystkie cenne rzeczy i przekazała obiekt polskiemu wojsku, które aż do roku 2005 wykorzystywało go na magazyny broni i amunicji. Cztery lata później Fort VI został sprzedany prywatnej osobie, a od niej odkupiła go firma Arche S.A.
Treść znajduje się w archiwum
Możesz ją przeczytać kupując dostęp do naszego archiwum STANDARD.