W ramach zaprezentowanego niedawno Narodowego Programu Mieszkaniowego, rząd zamierza wyraźnie zwiększyć zasób domów i lokali. Zgodnie z założeniami, w 2030 roku na 1000 Polaków ma już przypadać 435 mieszkań (wynik z 2014 r. to 363 mieszkania/1000 osób). Taka zmiana będzie wymagała powstania ponad 2,5 miliona domów i lokali.
Program Mieszkanie Plus będzie głównym narzędziem potrzebnym do osiągnięcia założonego celu. Na razie nie znamy szczegółów wspomnianego programu. Mimo tego, można już wskazać słabe punkty Mieszkania Plus. Największe wątpliwości dotyczą podaży gruntów potrzebnych do budowy tanich „czynszówek” i kosztu dotowania oszczędności mieszkaniowych.
Budowa lokali na peryferiach będzie oznaczała wydatki dla samorządów …
Najważniejszym elementem programu Mieszkanie Plus jest budowa tanich lokali czynszowych (z możliwością stopniowego dojścia do własności), na gruntach należących do Skarbu Państwa. Wcześniej Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zakładało również spory udział samorządów w inwestycjach. Szybko okazało się jednak, że niektórzy samorządowcy nie są chętni do przekazywania gruntów na budowę mieszkań za symboliczną kwotę. Wiele takich działek można sprzedać na komercyjnych warunkach i załatać chroniczne niedobory w samorządowej kasie.
Dość sceptyczne nastawienie samorządów do nowej inicjatywy rządu, wynika z jeszcze jednej kwestii. Po sprawdzeniu statystyk GUS-u okazuje się, że Skarb Państwa raczej nie posiada wielu miejskich działek, których można użyć do celów budownictwa mieszkaniowego. Zabudowane i zurbanizowane działki Skarbu Państwa pod koniec 2014 r. stanowiły prawie 4% całej powierzchni polskich miast. Z tej puli działek liczących sobie prawie 85 000 hektarów, trzeba odjąć grunty, które zostały już zajęte przez budynki i budowle lub nie nadają się do zabudowy wielorodzinnej (np. przez sąsiedztwo torów kolejowych albo hal fabrycznych). Ze względu na deficyt odpowiednich terenów w atrakcyjnych lokalizacjach, samorządowcy obawiają się, że „Mieszkania Plus” mogą powstać z dala od centrów miast. W takiej sytuacji, koszty późniejszego stworzenia potrzebnej infrastruktury (np. chodników, szkół i przedszkoli) spadłyby na barki samorządów.
Reklama
Wykup E-dostęp już teraz i bądź na bieżąco Kup E-dostęp
Aktywujac E-dostęp, masz możliwość w określonym czasie bądź w określonej ilości, czytać materiały publikowane na naszym portalu [oprócz treści PREMIUM].